fandom: Looper [spoiler alert!]
występują: młoda wersja Joego
ilość słów: 471
__________________________________________________
__________________________________________________
Co było
pierwsze – jajko czy kura? Chyba nikt nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na
to pytanie. Żadna z odpowiedzi nie jest poprawna, bo każdy wybór można
podważyć.
Moja historia
nie kręci się jednak wkoło początku, bliżej jej do końca, choć i to nie jest do
końca prawdziwym stwierdzeniem.
Początek
mojego losu wyznaczyła matka, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.
Gdyby jednak w którymkolwiek momencie postąpiła inaczej, być może wcale bym się
nie urodził, bądź nie porzuciłaby mnie, co w wyniku nieplanowanego splotu
wydarzeń sprawiło, że w dłonie została włożona mi broń. Z biegiem czasu jej
użycie stało się dla mnie tak naturalną czynnością, że pracą, jaką było
likwidowanie niewygodnych ludzi z przyszłości, przejmowałem się nie bardziej
niż pierwszy lepszy pan Jones pracujący w firmie ubezpieczeniowej.
Wszystko
przebiegało jak z płatka do momentu, gdy na płachcie pojawił się człowiek z
przyszłości, zupełnie inny niż wszyscy, których do tej pory zabiłem. Nie był
związany, ani nie posiadał worka na głowie i właśnie to drugie, okazało się
moją zgubą, bo gdy podniósł wzrok, ujrzałem przed sobą parę oczu, dokładnie
taką samą, jaką widziałem codziennie w swoim lustrzanym odbiciu. Ten moment
zawahania kosztował mnie wszystko.
Nie tylko nie
zdołałem go zabić. Niemalże wywołałem katastrofę. Katastrofę, która na zawsze
miała zmienić świat Looperów.
Historia kołem
się toczy. Podobnie jak koło, nie ma początku, ani końca. Jedno wydarzenie
wynika bezpośrednio z drugiego i jest z nim nierozerwalnie połączone. Gdyby
moja starsza wersja zabiła matkę dziecka, dorósł by w samotności, z biegiem lat
pracując nad swoją telekinezą, osiągnąłby wszystko; stałby się Rainmenem, który
za wszelką cenę chce się odpłacić pięknym za nadobne mężczyźnie, który zabił
najbliższą mu osobę. Mężczyźnie, przez którego przeżył całe to piekło i przez
którego stał się akurat tym, co Joe z przyszłości chciał zniszczyć za wszelką
cenę. Gdy spróbujemy rozplatać ten kłębek, rozwiązać tą zagadkę, niczym pytanie
o jajko i kurę, ponownie – nie ma dobrej odpowiedzi. Historia napędza się sama i tylko jakiś
bodziec z zewnątrz może rozwiązać to równanie. Niczym nieznana zmienna,
wytrącić bieg wydarzeń z torów biegnących ku jedynemu słusznemu rozwiązaniu.
Zapadki
zaskakują, niemalże słyszę trzask swoich myśli, gdy rozwiązanie ukazuje się
przede mną jasno i wyraźnie. To właśnie ja jestem tą nieznaną zmienną. Tylko ja
mogę zmienić bieg wydarzeń, bo to właśnie przeze mnie wszystko się zaczęło.
Jaka szkoda,
że nie dostrzegłem tego trzydzieści lat później. Trzydzieści lat później, które
nigdy miały się nie wydarzyć.
Pociągam ze
spust, pocisk gładko przechodzi przez mięsień sercowy i wychodzi między
żebrami, tylko nieznacznie tracąc przy tym na prędkości. Gdy leże, umierając,
czując jak krew przecieka mi przez palce, w ciągu tych ostatnich kilku chwil,
kiedy jeszcze zachowuje świadomość, widzę jak moja starsza wersja rozpływa się
w powietrzu. Przez myśl przemyka mi jeszcze tyko, że w jednej sekundzie
zniknęło zarówno jajko jak i kura. Teraz mogę już umrzeć spokojny o to, że nie
zniszczyłem przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz