sobota, 5 października 2013

Historia kołem się toczy [9/12]

fandom: Looper [spoiler alert!]
występują: młoda wersja Joego
ilość słów: 471
__________________________________________________

Co było pierwsze – jajko czy kura? Chyba nikt nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Żadna z odpowiedzi nie jest poprawna, bo każdy wybór można podważyć.
Moja historia nie kręci się jednak wkoło początku, bliżej jej do końca, choć i to nie jest do końca prawdziwym stwierdzeniem.
Początek mojego losu wyznaczyła matka, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Gdyby jednak w którymkolwiek momencie postąpiła inaczej, być może wcale bym się nie urodził, bądź nie porzuciłaby mnie, co w wyniku nieplanowanego splotu wydarzeń sprawiło, że w dłonie została włożona mi broń. Z biegiem czasu jej użycie stało się dla mnie tak naturalną czynnością, że pracą, jaką było likwidowanie niewygodnych ludzi z przyszłości, przejmowałem się nie bardziej niż pierwszy lepszy pan Jones pracujący w firmie ubezpieczeniowej.
Wszystko przebiegało jak z płatka do momentu, gdy na płachcie pojawił się człowiek z przyszłości, zupełnie inny niż wszyscy, których do tej pory zabiłem. Nie był związany, ani nie posiadał worka na głowie i właśnie to drugie, okazało się moją zgubą, bo gdy podniósł wzrok, ujrzałem przed sobą parę oczu, dokładnie taką samą, jaką widziałem codziennie w swoim lustrzanym odbiciu. Ten moment zawahania kosztował mnie wszystko.
Nie tylko nie zdołałem go zabić. Niemalże wywołałem katastrofę. Katastrofę, która na zawsze miała zmienić świat Looperów.
Historia kołem się toczy. Podobnie jak koło, nie ma początku, ani końca. Jedno wydarzenie wynika bezpośrednio z drugiego i jest z nim nierozerwalnie połączone. Gdyby moja starsza wersja zabiła matkę dziecka, dorósł by w samotności, z biegiem lat pracując nad swoją telekinezą, osiągnąłby wszystko; stałby się Rainmenem, który za wszelką cenę chce się odpłacić pięknym za nadobne mężczyźnie, który zabił najbliższą mu osobę. Mężczyźnie, przez którego przeżył całe to piekło i przez którego stał się akurat tym, co Joe z przyszłości chciał zniszczyć za wszelką cenę. Gdy spróbujemy rozplatać ten kłębek, rozwiązać tą zagadkę, niczym pytanie o jajko i kurę, ponownie – nie ma dobrej odpowiedzi.  Historia napędza się sama i tylko jakiś bodziec z zewnątrz może rozwiązać to równanie. Niczym nieznana zmienna, wytrącić bieg wydarzeń z torów biegnących ku jedynemu słusznemu rozwiązaniu.
Zapadki zaskakują, niemalże słyszę trzask swoich myśli, gdy rozwiązanie ukazuje się przede mną jasno i wyraźnie. To właśnie ja jestem tą nieznaną zmienną. Tylko ja mogę zmienić bieg wydarzeń, bo to właśnie przeze mnie wszystko się zaczęło.
Jaka szkoda, że nie dostrzegłem tego trzydzieści lat później. Trzydzieści lat później, które nigdy miały się nie wydarzyć.
Pociągam ze spust, pocisk gładko przechodzi przez mięsień sercowy i wychodzi między żebrami, tylko nieznacznie tracąc przy tym na prędkości. Gdy leże, umierając, czując jak krew przecieka mi przez palce, w ciągu tych ostatnich kilku chwil, kiedy jeszcze zachowuje świadomość, widzę jak moja starsza wersja rozpływa się w powietrzu. Przez myśl przemyka mi jeszcze tyko, że w jednej sekundzie zniknęło zarówno jajko jak i kura. Teraz mogę już umrzeć spokojny o to, że nie zniszczyłem przyszłości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy